Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/cruce.w-techniczny.podlasie.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 17
by targnąć się na

Nie wiadomo, skąd Kelly czerpała swoją wiedzę o niewolnikach, ale zaklinała się, że praktykowali oni wudu, zabijali kurczaki i Bóg wie co jeszcze, a wszystko to odbywało się w pokojach i szafach, do których zaglądali. Jej historie nigdy nie były takie same, zmieniały się zależnie od pory roku lub jej nastroju, a mimo to upierała się, że wszystkie te okropności zdarzyły się naprawdę. - Jeśli mi nie wierzycie, spytajcie Lucille, ona wam powie. - W oczach Kelly igrały psotne ogniki. Słońce tańczyło pomiędzy liśćmi powyginanych dębów, rzucając na ziemię dziwaczne niespokojne cienie. Było parno, żar lał się z nieba, ale Caitlyn poczuła chłód jak w kostnicy. - Maryland wciąż nawiedza ten dom - powiedziała Kelly. - Widziałam ją. Szuka swojego zmarłego dziecka. - Nieprawda. - Caitlyn gwałtownie potrząsnęła głową. Nie znosiła, gdy Kelly zaczynała te swoje opowieści o duchach. - Widziałam. Przysięgam na Boga. - Nie wierzę ci - skłamała Caitlyn, ale Griffin, jak zawsze łatwowierny, zadrżał i wyszeptał: - Myślę, że to prawda. Słyszałem kiedyś w nocy, jak zawodziły i jęczały. - Dlaczego miałabym kłamać? - zapytała Kelly z uśmiechem satysfakcji. Wiedziała, że wyprowadziła ich z równowagi. Bo to lubisz, pomyślała Caitlyn, ale nie powiedziała tego na głos. Nigdy by się nie odważyła. Nie chciała narażać się siostrze. Kelly miała cięty języczek. Albo, co gorsza, potrafiła milczeć całymi dniami i dopiero gorliwe przeprosiny Caitlyn przerywały jej chłodne milczenie. - To prawda. - Kelly powtórzyła to więcej razy, niż Caitlyn była w stanie spamiętać. - Przysięgam na Boga, a jeśli kłamię, niech tysiące igieł przebiją mi oko. Na samą myśl Caitlyn skuliła się w sobie, ale Kelly tylko się zaśmiała i zerwała do biegu, a jej śmiech niósł się za nią i cichł powoli, jak muzyka na zakończenie filmu. Caitlyn zwróciła się do Griffina. - Nigdy nie słyszałeś tych niewolników. - Właśnie, że słyszałem - upierał się Griffin, kiwając głową, aż brązowe włosy wpadały mu do oczu. - Kiedy? - Tysiące razy. To jest... straszne. Caitlyn wolała skończyć tę rozmowę. Griffin, chłopak z sąsiedztwa, którego Caitlyn i Kelly miały unikać, któremu nie było wolno wchodzić na teren posiadłości Montgomerych, zawsze się tu zakradał. Przyjeżdżał rowerem przez las po ścieżkach wydeptanych przez samy i chował go w krzakach nad strumieniem. Dwa lata młodszy od bliźniaczek i bardzo naiwny wierzył we wszystko, co powiedziała Kelly. Caitlyn podejrzewała po cichu, że zauroczony jej siostrą bał się jej sprzeciwić. Prawda była taka, że niestety Griffin był głuptasem.

– Gdzie ja jestem? – wymamrotała i rozejrzała się. – Ach, już sobie
Wolno podniosła wzrok.
serze.
powiekami.
Alex i Tom podążyli za nią do kuchni, a Lily przysiadła na
pocałowała i już łagodniej dodała: - Trzymaj się.
Laura kręci głową.
jak najwięcej pracować, żeby móc spełnić wszystkie
w całym kraju albo nawet w kilku krajach.
– Zawsze wolą matki.
może tylko gdzieś się zawieruszyło.
- O co chodzi? - zapytała Malinda, spodziewając
- Biegnij i wypróbuj je - powiedziała zachęcająco i Kelly
- Zachowuje się pan, jakby to miejsce było obciążone klą

13

za nim i za tym, co kiedyś ich łączyło, więc teraz chciała skorzystać z
brzuch i piersi.
muszą o tym pamiętać. – Głos jej się załamał: – Mała dziewczynka

A czy układanie puzzli składających się z dwóch tysięcy kawałków nie przekracza możliwości sześcioletniego dziecka? Jasne, że przekracza, ale Laura siara się o tym nie myśleć i pośpiesznie zdejmuje folię z pudelka, otwiera je, szybko rozrywa foliową torebkę i wsypuje jej zawartość; do dolnej części pudla.

City i wiele innych instytucji, ale ani szpitala, ani kliniki.
Przetrawiał w myślach to, czego się dowiedział od Shany, usiłując oddzielić prawdę od
zanim skoczyła do wody. O nie, została zamordowana, a morderca zadbał, by Bentz wiedział,

do siebie i zerknęła rozpaczliwie na drzwi pokoju Thea. Gotowa była

Żadnych psychiatrów. Żadnych analiz. Żadnych zwierzeń. O nie.
koszulek po aparaty fotograficzne, a „autentyczną” meksykańską knajpą ze stolikami na
Halo? Cholerny świat!